Miyo,
Mini Drops
Odcień : 117 Organic
Cena : ok. 4zł
Pojemność : 8 ml
Na początek kilka wyjaśnień, ogłoszeń itp.
Tak, żyję! :> I po tygodniu wreszcie piszę.. Wiem, że teraz udzielam się tu trochę rzadziej, ale ostatnio mam kilka spraw na głowie, do tego doszły studia, czyli dla mnie kompletna nowość i jednocześnie czarna magia. Musi minąć trochę czasu zanim wszystko "ogarnę" i sytuacja się nieco ustabilizuje.:) Nie zawsze mam aktualnie czas na zrobienie zdjęć, czasem jak wracam jest już za ciemno na strzelenie kilku fotek, a nie chcę wstawiać tutaj dziadostwa. A jak już nawet mam zdjęcia, to często nie chce mi się ich obrabiać, albo pisać notki.. Chyba muszę zacząć pisać je na raty i trzymać na kompie, bo teraz zawsze skrobię je na bieżąco, na "żywca" - tak się już przyzwyczaiłam. Druga sprawa - niestety, prawdopodobnie już wkrótce będę musiała znacznie skrócić swoje paznokcie - taki jest już wymóg dotyczący zajęć praktycznych na mojej uczelni i raczej się bez tego nie obejdzie. :( Będzie to dla mnie dość ciężkie, bardzo przyzwyczaiłam się już do takich długich pazurków i zwyczajnie jest mi szkoda.. Ciężko jest lekko żyć!
Ale.. wracam już do dzisiejszego tematu przewodniego, a mianowicie do mojego pierwszego i jak narazie jedynego lakieru Miyo, który dorwałam jakiś czas temu w Netto.
Kolorek to bardzo jasna wanilia, jest mega podobny do pewnego lakieru My Secret (a dokładnie - 144 Vanilla). Spokojnie można powiedzieć, że to jego dupe, ostatnio myślę nawet nad takim porównawczym postem, ale wszystko w swoim czasie.. ;)
I niestety - jest równie problematyczny jak jego braciszek. Nie mam nic do jego pędzelka, który, choć krótki i cienki, to nie sprawia problemów, do konsystencji też nie mam najmniejszych zarzutów, ale krycie jest tragiczne.. a raczej smużenie:( Myślę jednak, że po prostu te kolory tak już mają, a nie dotyczy to akurat formuły lakierów tej firmy. Po trzech warstwach (które nie były znowu takie cienkie) dalej w pewnych miejscach było widać niewielkie prześwity, na które jestem baardzo uczulona.. możliwe że na krótszych paznokciach byłoby lepiej. Bądź co bądź, lubię takie jasne, pastelowe wanilie i jestem w stanie jakoś to znieść.. :) O dziwo, lakier nosiłam aż 4 dni (czyli jak na mnie to bardzo długo), nie uświadczyłam żadnych odprysków, jedynie niewielkie wytarcie końcówek, co przy takim kolorze nie razi praktycznie wcale.. ;)
Lakier Miyo zestawiłam z kolejnym już glitterem od Color Club. Tym razem był to Take The Stage, czyli pływający w przezroczystej bazie złoty, niewielki brokat (w przybliżeniu widać, że to tak naprawdę drobne sześciokąty) i panoszące się w mniejszej ilości kawałki holograficznej folii.. albo po prostu flejksy. Nakładanie nie sprawiło problemów, brokat nabiera się w baardzo przyzwoitej ilości już za pierwszym razem, natomiast folia to jedynie mały dodatek, który przełamuje nieco całość. U mnie na pazurkach zobaczycie po jednej warstwie tego glittera.. :) Uwaga - zmywanie jest tragiczne..
Pozdrawiam,
Karo. :)
Nienawidze smużących lakierów...
OdpowiedzUsuńszkoda, że jest jaki jest ale kolor wart stracenia nerwów :))
OdpowiedzUsuńno nie mów że musisz skrócić... takie piękne, jaka szkoda :( aż mi się smutno zrobiło, ale po blogach wielu dziewczyn widzę, że krótkie też mają swój urok, więc nie zostawiaj nas bez postów :)
OdpowiedzUsuńu mnie dzisiaj podobny kolorek na pazurkach, świetnie go ozdobiłaś tym złotkiem :)
Piękny kolorek ! Żałuję, że w moim mieście nie ma Miyo :( Ale masz pazury piękne ! Lubię to :)
OdpowiedzUsuńprzepiękne masz te paznokietki! ;*
OdpowiedzUsuńChoć brokatów nie lubię, to to połączenie mi się podoba.
OdpowiedzUsuńŚliczny odcień, bardzo mi się podoba w połączeniu ze złotem :)
OdpowiedzUsuńbardzo ładne połączenie kolorystyczne!
OdpowiedzUsuńzłotko bardzo ładnie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuń