Maybelline, Face Studio Master Blush - róż do policzków

Uwielbiam róże do policzków - w swojej kolekcji posiadam już kilka, jednak brakowało mi czegoś w brzoskwiniowym odcieniu. I niespodziewanie udało mi się na taki natrafić, właśnie w szafie Maybelline. Pamiętam że opisywany dziś róż to była wtedy nowość w ich asortymencie, ale od tamtej pory minęło już sporo czasu. W ofercie znajduje się bodajże 6 odcieni.


Róż posiada dość 'dizajnerskie' opakowanie, które nie otwiera się w typowy sposób - przyznam że w pierwszym momencie miałam z tym mały problem. Otwieranie klapki można porównać z drzwiami samochodu które podnoszą się do góry ;) Jednak potem nie sprawiało mi to już żadnego kłopotu. Z drugiej strony opakowanie jest dość słabo wykonane, to po prostu czarny plastik który lubi się rysować.


Mój kolor to 100 Peach Pop. Okazał się wymarzony - czysta brzoskwinia, na żywo troszeczkę wpada w koral. A przy tym dość intensywna. Co prawda oglądając róż w drogerii wydawał się matowy (taki chciałabym najbardziej), ale już po zakupie w domu okazało się że jednak posiada drobinki. Mimo wszystko nie zraziło mnie to, ponieważ drobinki są subtelne, o wiele bardziej delikatne niż choćby w niektórych różach Bourjois.


Pigmentacja jest imponująca. Być może zdjęcie tego nie oddaje, ale nie musimy się namachać pędzlem żeby uzyskać widoczny kolor. Dlatego tak naprawdę wystarczy odrobina aby nie przedobrzyć, co pewnie przełoży się na jego wydajność (opakowanie mieści 5 g różu). Nakłada się gładko i przyjemnie, nie osypuje się i nie tworzy plam.
Trwałość mogłaby być trochę lepsza - po paru godzinach róż staje się o wiele mniej widoczny. Jednak ze względu na kolor i cenę mogę mu to wybaczyć ;)


Jeśli posiadacie jakiś godny uwagi róż koniecznie dajcie znać :)
Pozdrawiam!





Czytaj dalej